
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Bańka w Orlando okazała się dla NBA niewątpliwie sukcesem choćby z tego powodu, że przez wiele tygodni gry nie było choćby jednego przypadku koronawirusa. Nowy sezon nie będzie jednak rozgrywany w bańce, a to może okazać się dla ligi sporym problemem, szczególnie patrząc na inne ligi jak NFL czy MLB, gdzie koronawirus nie odpuszcza.
Start swoich przygotowań do sezonu zmuszeni byli opóźnić Golden State Warriors, gdyż u dwóch zawodników wykryto obecność wirusa COVID-19. Klub nie podaje o jakich dokładnie graczy chodzi, natomiast zgodnie z wytycznymi przekazanymi przez NBA w ubiegłym tygodniu, każdy zawodnik z pozytywnym wynikiem nie może przez co najmniej 10 dni brać udziału w treningach.
Wojownicy mieli zacząć normalne trenowanie w najbliższych dniach, ale przez tę sytuację dopiero w przyszłym tygodniu rozpoczną zwyczajowe gierki treningowe. Na razie zawodnikom pozostają treningi indywidualne. Biorąc jednak pod uwagę, że sezon startuje już za niecałe trzy tygodnie, nawet kilka dni opóźnienia może się okazać dla Warriors trudne do nadrobienia.
Coraz więcej obaw o sezon w dobie pandemii ma też m.in. Doc Rivers, szkoleniowiec Philadelphia 76ers, który zwraca uwagę na to, że składy drużyn NBA mogą nie być przygotowane na sytuacje, w których z gry wypada kilku zawodników na raz. „10 czy 14 dni przerwy to może być nawet osiem spotkań absencji w 72-meczowym sezonie” – dodaje Rivers.
Jego zdaniem może to mieć bardzo duży wpływ na walkę o sam awans do fazy play-off, tym bardziej przy skondensowanych rozgrywkach i graniu 3-4 meczów w tygodniu. Trudno się z nim nie zgodzić, tym bardziej że składy klubów NBA są dużo mniejsze niż drużyn NFL czy MLB. Ewentualne szybkie rozprzestrzenianie się wirusa wewnątrz jednego zespołu może więc łatwo skończyć się całkowitym rozbiciem danej drużyny.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>