Mistrz Polski przyjechał na mecz do Kutna z 10 graczami, wśród których była tylko 5 Polaków. Tymczasem regulamin PLK jasno wskazuje, że w składzie meczowym musi być sześciu miejscowych graczy. Przeoczenie tego faktu to kompromitacja Stelmetu.
Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
Mecz w Kutnie miał się rozpocząć o 17.30, ale kilka minut po wyznaczonym terminie spiker ogłosił, że spotkanie rozpocznie się godzinę później. Mistrzowie Polski zapowiedzieli, że szósty Polak – Wojciech Majchrzak – w tym czasie pojawi się w hali i będzie gotowy.
W drużynie, która przyjechała do Kutna, byli tylko Łukasz Koszarek, Adam Hrycaniuk, Karol Gruszecki, Przemysław Zamojski i Thomas Kelati. Trwa konsternacja i oczekiwanie. Według informacji podanej przez spikera – jeśli Polak nie stawi się na boisku w ciągu 60 minut, mecz zakończy się walkowerem dla Polfarmeksu.
W regulaminie dotyczącym zasad rozgrywania meczu napisane, jest, że w przypadku braku w składzie drużyny odpowiedniej liczby zawodników miejscowych, mecz nie może zostać rozegrany. PLK orzeknie walkower dla przeciwnika. Ale jest też w nim zdanie, że maksymalny okres opóźnienia meczu z powodu tego typu uchybień wynosi 60 minut.
– I zgodnie z tym zapisem w regulaminie, czekamy godzinę na szóstego miejscowego gracza w Stelmecie – powiedział PolskiKosz.pl Wiesław Zych, który jest komisarzem na meczu w Kutnie.
Co mogło być przyczyną wpadki Stelmetu? Gapiostwo kierownictwa i sztabu szkoleniowego – to na pewno. I nic tej kompromitacji mistrza Polski nie zmienia.
Nawet fakt, że Stelmet wyjazdem do Kutna rozpoczął dłuższą podróż – po sobotnim meczu nie wraca do Zielonej Góry, tylko jedzie do Warszawy, gdzie w niedzielę będzie trenować, a po południu odleci do Włoch. We wtorek mistrzowie Polski inaugurują tam rozgrywki Ligi Mistrzów z Dinamem Sassari – tam Polaków liczyć nie trzeba, a Wojciech Majchrzak na pewno by się nie przydał.
Łukasz Cegliński