Wszyscy kibicujemy powrotowi Przemysława Karnowskiego do formy, ale jak dotąd – sytuacja nie wygląda optymistycznie. “Big Mamba” opuszcza kolejne mecze, a gdy już pojawia się na boisku – jego gra nie wygląda dobrze.
W takich butach finały NBA wygrywał Kevin Durant! >>
Przemysław Karnowski przeszedł zabieg na ścięgnie Achillesa i będzie pauzował przez kolejne 5 tygodni. Niestety, to kolejny uraz środkowego w tym sezonie – do tej pory rozegrał 9 meczów z 15 możliwych.
Powrót Karnowskiego do Polski, do rodzinnego miasta, był jednym z najgłośniejszych ruchów transferowych minionego lata. Po nieudanym początku kariery europejskiej w Hiszpanii, nasz środkowy zdecydował się na odbudowanie w walczącym o podium PLK Polskim Cukrze Toruń.
Finalista NCAA, zawodnik z największą ilością wygranych meczów w lidze akademickiej – kariera w Gonzadze robi ogromne wrażenie. Przemysław od lat jawił się jako największa nadzieja Polski na kolejnego gracza w NBA. Również w kontekście reprezentacji mieliśmy ogromne nadzieje, w końcu to on, obok Mateusza Ponitki, był liderem srebrnej kadry Jerzego Szambelana.
Oczekiwania w ciągu roku znacznie stopniały. Kolejne kontuzje, problemy z grą w Hiszpanii – zderzenie z europejską koszykówką było dość brutalne. Mimo wszystko, oczekiwania wobec powrotu Karnowskiego do Polski były duże.
Karnowski to jedno z trzech, czterech najbardziej znanych nazwisk koszykarskich w Polsce. Obok Gortata i Ponitki, może Waczyńskiego, to właśnie on jest najbardziej medialnym i znanym koszykarzem w kraju. W Toruniu zaistniała okazja na podniesienie zainteresowania nie tylko lokalnym klubem, ale i PLK.
Niestety, pech związany z kontuzjami wciąż prześladuje Karnowskiego. Zaczęło się od wypadku samochodowego, po którym konieczny był odpoczynek. Potem zaplątały się kolejne urazy – Przemysław nie trenował z zespołem, a o jego grze w danym spotkaniu decyzja zapadała bezpośrednio przed meczem, w oparciu o odczucia po rozgrzewce. Najbliższe 5 tygodni również spędzi poza grą – przeszedł właśnie zabieg ścięgna Achillesa.
Do tej pory Karnowski zagrał w 9 meczach z 15 możliwych – średnio zdobywa 8 punktów w 15 minut. Co ciekawe, defensywny ranking ma drugi w zespole – 98,3 punktów na 100 posiadań, ale w ataku, tam gdzie miał być największym wsparciem dla Twardych Pierników, jest trzecim najgorszym zawodnikiem (93,9) – tylko przed Sulimą i Wiśniewskim.
Jak na razie korzyści z obecności Big Mamby w Toruniu jest niewiele. Dejan Mihevc ma problemy z rotacją i zwykłym treningiem, kontuzjowani są także Wiśniewski i Perka. Karnowski gra niewiele, prawdopodobniej więcej po prostu nie może z uwagi na duże ryzyko kontuzji. Giganci jego rozmiaru są dużo bardziej narażeni na urazy, tym bardziej, gdy muszą nosić na sobie kilkanaście nadmiarowych kilogramów. A sylwetka gracza po kilku miesiącach w Polsce wcale nie wygląda lepiej…
Talent, gabaryty i boiskowa inteligencja Karnowskiego predysponują go do gry na najwyższym poziomie w Europie. Jednak jeśli nie będzie za tym szło zdrowie i dobra forma fizyczna, to ten rok wcale nie musi się okazać ostatnim w PLK.
Ten sezon miał być dla Przemysława Karnowskiego krokiem w tył, by zaraz zrobić dwa kroki w przód. Póki co noga po kroku w tył utknęła w głębokim błocie – kontuzjach, braku regularnego treningu i małej roli w rotacji. Oby aktualna przerwa Polaka była jego ostatnią w tym sezonie, bo czasu na poprawę swoich statystyk i formy coraz mniej. W perspektywie walka o medale, a nawet być może Mistrzostwa Świata, gdzie Karnowski w formie mógłby być przydatnym elementem kadry Mike’a Taylora. Na dziś – nie wygląda to optymistycznie.
Grzegorz Szybieniecki, https://twitter.com/gszyb
W takich butach finały NBA wygrywał Kevin Durant! >>