Grający agresywnie do kosza Ben Simmons i niezmordowany twardziel Jimmy Butler poprowadzili Philadelphia 76ers do zwycięstwa 112:101 nad Toronto Raptors. Mecz 7 w niedzielę.

PZBUK – DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>
– Joel Embiid czy Kawhi Leonard? – zastanawiali się kibice przed meczem, ale wygraną Sixers i przedłużenie nadziei na awans dali inni ważni gracze.
Przede wszystkim wreszcie w ataku agresywnie zagrał Ben Simmons, przypominający, że choć teoretycznie jest rozgrywającym, to ma warunki, aby twardo atakować także w pomalowanym. Trafił aż 9/13 rzutów z gry (21 pkt.), miał 8 zbiórek i 6 asyst, a przy okazji nie zanotował ani jednej straty.
W kluczowych momentach, zwłaszcza w 3. kwarcie włączył się także z trafieniami Joel Embiid (17+12), który może nie grzeszył skutecznością, ale przez cały czas robił różnicę po bronionej stronie boiska. Kluczowe akcje meczu należały też do Jimmy’ego Butlera, który – jak sam przyznał potem na konferencji prasowej – trafiał, gdy były pozycje, ale czasem też, gdy pozycji do rzutu za bardzo nie było.
Raptors za późno zaczęli grac dobrze i nie pomogli zbyt swoim liderom. Kawhi Leonard i Pascal Siakam to za mało, gdy słabo wypadają Kyle Lowry czy Marc Gasol. Goście trafili też tylko 9/36 z trójek (25%) i zostali zdemolowani w walce o zbiórki (34:52).
Mecz 7 tej serii odbędzie się w niedzielę w Toronto. Wygrany zagra w finale Konferencji Wschodniej z Milwaukee Bucks.
RW
PZBUK – DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>