REDAKCJA

Wynik rodem z NBA, a Cheese z 40 punktami. I to bez dogrywki! Szalony mecz w Gdyni

Wynik rodem z NBA, a Cheese z 40 punktami. I to bez dogrywki! Szalony mecz w Gdyni

Łącznie 233 punkty w meczu bez dogrywki. Tyler Cheese wyśrubował rekord punktowy sezonu, z kolei Arka w 15 minut była bliska odrobienia straty 28 punktów - to tylko namiastka tego, co wydarzyło się w Gdyni. Mikołaj był dziś hojny i zafundował niesamowite widowisko. Sokół wygrał 118:115.

fot. Andrzej Romański / plk.pl

Rzadko kiedy zdarza się, by mecz PLK rozgrywano w środę. Rozpoczęcie 12. kolejki miało miejsce właśnie w środku tygodnia w Gdyni, gdzie 15. drużyna w tabeli podejmowała drużynę zajmującą ostatnią lokatę. Niewątpliwie można było temu spotkaniu już na tym etapie sezonu nadać miano “meczu o cztery punkty”, dla Sokoła była to szansa na przełamanie się po trzech porażkach z rzędu.

Od samego początku większą chęć wygrania było widać po stronie ekipy Marka Łukomskiego. Świetnie dysponowany był lider zespołu Tyler Cheese. Z łatwością przychodziło mu zdobywanie punktów, dodatkowo zaczął częściej niż zazwyczaj trafiać z dystansu. Po pierwszej kwarcie przy jego nazwisku widniało już 13 punktów, w tym 3/3 za 3, w całym meczu zanotował aż 40 punktów (rekord kariery i sezonu PLK). Nie do powstrzymania w strefie podkoszowej był za to Adam Kemp, dla którego ten sezon nie jest zbyt udany – w dzisiejszym meczu dominował nad Adrianem Boguckim, często punktował spod samej obręczy (10 punktów w I kwarcie, kolejne 9 dołożył w dalszej fazie spotkania).

Świetna pierwsza kwarta w wykonaniu Sokoła! Aż 34 zdobyte punkty (23 duetu Cheese & Kemp), świetna forma strzelecka na poziomie 14/18 z gry i przewaga 18 “oczek” po 10 minutach (34:16), która dawała duży komfort przed nadchodzącymi 30 minutami. Start drugiej części to dwa ciosy Tylera Cheese’a, na które Arka jeszcze odpowiedziała za sprawą dwóch celnych rzutów Adama Hrycaniuka. Chwilę później “trójki” trafili zawodnicy z drugiego planu tj. Kacper Młynarski, czy Marcin Nowakowski, a po 15 minutach mieli już 50 punktów i niesamowitą skuteczność zza łuku – 8/12!

Przed przerwą oblicze meczu nie zmieniło się, goście w 20 minut rzucili aż 63 punkty. Swoje przełożenie na tablicę wyników miała skuteczność z gry zawodników Sokoła wynosząca aż 70% (24/34), z czego aż 16 rzutów to trafienia po asyście. Dodatkowo w tym czasie nie zanotowali ani jednej straty! Ewidentnie trener Marek Łukomski postawił na swoich kluczowych zawodników, aż czterech przebywało na parkiecie około 16 minut w samej pierwszej połowie.

Serią 12:4 trzecią kwartę otworzyli koszykarze Sokoła, koncertową grę w dalszym ciągu kontynuował Tyler Cheese. Obrona Arki była na tyle dziurawa, że zdobywanie punktów nie sprawiało trudności rywalom. Chwilę po tym goście prowadzili różnicą 28 “oczek” (78:50), lecz gospodarze nie złożyli jeszcze broni i powoli zaczęli zmniejszać przewagę gości. Od tego zaczęła się niesamowita pogoń za rywalem koszykarzy Arki. Skutecznymi akcjami popisywał się Grzegorz Kamiński, drugi najlepszy strzelec Arki w tym spotkaniu z dorobkiem 19 punktów, z kolei najlepszy mecz w tegorocznej kampanii rozegrał weteran Adam Hrycaniuk (18 punktów, 6/6 z gry, 6/6 z wolnych i 5 zbiórek).

Ostatnie 4 minuty trzeciej części były, o dziwo, pod dyktando ekipy Wojciecha Bychawskiego. Wówczas zanotowali serię punktową 16:7 i pierwszy raz od kilkunastu minut zmniejszyli straty do mniej niż 20 “oczek” – przed decydującą kwartą zaliczka Sokoła wynosiła 17 punktów (91:74). Dalej utrzymywali wysoką skuteczność, przez co mimo gorszego fragmentu nie roztrwonili tego, co zbudowali przez pierwsze 25 minut meczu.

Tak naprawdę wynik po trzech kwartach był na tyle wysoki, że niejeden mecz w PLK kończy się niższymi zdobyczami punktowymi obu drużyn. Jednak to, co wydarzyło się później przeszło najśmielsze oczekiwania!

Arka cały czas walczyła i stopniowo odrabiała straty, na ponad 6 minut przed końcem przewaga Sokoła zmalała do zaledwie 10 punktów, chwilę potem po akcji 2+1 Cheese’a przyjezdni przekroczyli po raz pierwszy w tym sezonie barierę 100 punktów. Wartością dodaną ekipy znad morza byli dziś zmiennicy, zdobyli aż 63 punkty. Słaby mecz rozgrywał Andrzej Pluta Jr, jednak w końcówce dał impuls drużynie, zdobywając 6 punktów z rzędu. Dzięki temu po raz pierwszy od połowy pierwszej kwarty Arka przegrywała jednocyfrową różnicą (99:108).

Z drugiej strony 5 minut przed końcową syreną rekord punktowy sezonu Josha Price’a z GTK wyrównał Tyler Cheese (36 punktów), zaś cały czas aktywny był nowy rozgrywający Terrell Gomez, autor 22 punktów (4/8 za 3) i 5 asyst. Gospodarze zanotowali niesamowite minuty, wiodącą postacią był reprezentant Polski Andrzej Pluta Jr, który w czwartej kwarcie rzucił więcej punktów (11) niż w trzech poprzednich (8) – w całym meczu 19 punktów, 4/7 za 3. Zeszli nawet na 4 “oczka” straty (106:110), lecz przy następnym posiadaniu złą decyzją rzutową podjął lider Arki, co sprawiło, że mecz nieco się od nich oddalił.

Od tego momentu mieliśmy wymianę ciosów. Dwa rzuty wolne wykorzystał Adam Kemp, “trójką” odpowiedział superrezerwowy gospodarzy Bryce Alford. Następnie rekord punktowy sezonu ustanowił Tyler Cheese po akcji indywidualnej, zaś Kacper Gordon trafił za 3 po zbiórce w ataku. Cheese chwilę później dwoma wolnymi zanotował swój 40-ty punkt, a Alford znów odpowiedział celnym rzutem z dystansu (115:116 na 9 sekund przed końcem). Dwa wolne wykorzystał Gomez, na remis nie trafił Stefan Kenić.

63 punkty Sokoła w pierwszej połowie, 73 (!) punkty Arki w drugiej. Dwa oblicza dwóch różnych drużyn na przestrzeni zaledwie dwóch połów, które złożyło się na niesamowite widowisko – niczym w NBA! Oba zespoły zdobyły łącznie 233 punkty, z pewnością dawno takiego meczu w PLK nie było. Warto docenić koszykarzy Arki, którzy w 15 minut byli blisko odrobienia 28 punktów straty, z drugiej strony z wielką ulgą mogą odetchnąć kibice w Łańcucie. Dzięki tej wygranej zrównują się liczbą zwycięstw właśnie z Arką, trzy wygrane ma także Zastal.

Autor tekstu: Błażej Pańczyk

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami