
fot. Andrzej Romański / plk.pl
Zdecydowanym faworytem do zwycięstwa była dziś Legia. I sugerowały to kursy bukmacherskie, potencjał obu ekip, ale na pewno nie bilans, bo dotychczas w Orlen Basket Lidze oba zespoły zagrały z identycznym skutkiem – trzema wygranymi i trzema porażkami.
Już po pierwszej kwarcie warszawianie prowadzili aż 27:13, co mogło sugerować, że faktycznie nie będziemy świadkami wyrównanego starcia. Tym bardziej że podobna różnica zespołami utrzymała się aż do zmiany stron. Minęło 15 minut przerwy, a torunianie wrócili jakby odmienieni! Początek trzeciej kwarty i seria 7:0 w wykonaniu Twardych Pierników. To był pierwszy taki znaczący zryw. Bardzo duże znaczenie w odrabianiu strat miał Goran Filipović, który dwoił się i troił, by wywieźć ze stolicy Polski dwa oczka. Na boisku widzieliśmy pięciu graczy w niebieskich strojach, ale to właśnie rozgrywający Twardych Pierników najbardziej zapisywał się w pamięci. Między innymi dzięki niemu torunianie wyszli na prowadzenie jeszcze w trzeciej kwarcie.
Z kolei kwarta numer cztery niejako należała do Arica Holmana. Amerykanin wcześniej był mało wyraźny, ale gdy złapał rytm, to trudno go było zatrzymać. Trochę musiał radzić sobie sam, ponieważ akcje Legii w końcówce były… mało składne, niewiele z nich wynikało. Zresztą, właśnie Holman swoją akcją doprowadził do dogrywki. A wcześniej – taki wsad!
🚨🚨🚨 MEGA WSAD! Aric Holman pakuje nad obrońcą! #ORLENBasketLiga #PLKPL pic.twitter.com/L0EFXVw7q2
— ORLEN Basket Liga (@PLKpl) November 4, 2023
I tak jak chwilę temu chwaliliśmy Holmana, tak w dogrywce wyróżniał się jego kolega z drużyny – Christian Vital. Trudno określić go rozgrywającym. Nie ma problemu ze zdobywaniem punktów, a prawdopodobnie również uwielbia, gdy uwaga jest skupiona właśnie na nim. Podczas dogrywki był autorem większości trafień Legii, która wygrała nerwową końcówkę, ale i cały mecz – 91:84.
Nie licząc bardzo dobrej końcówki w wykonaniu Holmana, to spotkanie to nieformalny pojedynek dwóch zawodników – Christiana Vitala i Gorana Filipovicia. Zawodnik Legii zdobył 31 punktów, a rozgrywający Twardych Pierników – zaledwie oczko mniej, bo 30. Warto podkreślić, że torunianie w dogrywce musieli radzić sobie bez Aljaza Kunca (pięć przewinień), ale i Aarona Cela (faul techniczny, a następnie niesportowy), który opuścił niemal cały mecz.