
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Zach LaVine już w zeszłym sezonie był blisko gry w All-Star Game, gdyż znalazł się tuż za tymi, którym udało się dostać do corocznego starcia. O wyborze do Meczu Gwiazd decydują teraz fani, dziennikarze oraz sami zawodnicy. 24-latek dobrze wie, że wtedy jego solidne osiągnięcia zostały zmarginalizowane przez słabą postawę Chicago Bulls.
Obrońca notował bowiem bardzo dobre 23.7 punktu, 4.7 zbiórek oraz 4.5 asyst na mecz. Pod każdym względem był to więc najlepszy sezon w jego karierze. Nie przełożyło się to jednak na sukcesy drużyny, bo Byki zaliczyły w poprzednich rozgrywkach bilans 22 zwycięstw i 60 porażek. LaVine chce więc przede wszystkim wygrywać, bo wraz ze zwycięstwami przyjdą też inne rzeczy.
Pytanie, czy Chicago wzmocnione takimi graczami jak Thad Young czy Tomas Satoransky to rzeczywiście zespół na fazę play-off na Wschodzie. W zespole są też jeszcze Lauri Markkanen oraz Otto Porter, więc te podstawy wyglądają dość solidnie, a sporo namieszać może jeszcze rozgrywający Coby White, który szykuje się do swojego debiutanckiego sezonu.
Liderem ma być jednak LaVine, który daje znać o dobrej formie już w trakcie preseason. W niedzielę Bulls wygrali pierwsze przedsezonowe spotkanie, pokonując 105-91 drużynę Toronto Raptors, a Zach był najlepszym graczem na parkiecie. 23-latek zdobył 26 punktów, cztery razy trafił zza łuku, a do tego miał pięć zbiórek i cztery asysty. Z nim na parkiecie Bulls byli o 30 oczek lepsi od rywala.
Ewentualny występ LaVine’a w Meczu Gwiazd byłby dowodem, że postęp dokonał się także w Chicago. Dla samego gracza byłoby to z kolei ogromne wyróżnienie. “Byłem już w konkursie wsadów, ale w niedzielnym starciu jeszcze nie grałem i mam nadzieję, że to mi się uda” – mówi obrońca Bulls, który jednocześnie nie wyklucza także udziału w Slam Dunk Contest.
Tomek Kordylewski