– Nie jest to żadne 2 miliony, absurdalne jakieś kwoty, jak niektórzy mówią, tylko jest 1,5 miliona netto. Ale do tego miasto nam pomaga, dając halę i mamy sponsora na transport – biorąc do kupy, to jest ponad 500 tysięcy – mówi prezes Siarki.

Klub z Tarnobrzega stracił miejsce w PLK, ale szybko je odzyskał, dostając zaproszenie od ligi. Skorzystał z niego i buduje już drużynę na przyszły sezon. Prezes i trener Siarki Zbigniew Pyszniak opowiedział o tym serwisowi NadWisłą24.pl.
Jak wygląda sytuacja w Tarnobrzegu? Zach Robbins dostał propozycję i się zastanawia, Gary Bell prawdopodobnie odejdzie do Rosy, Kacper Młynarski jest już w Anwilu, a Jakub Zalewski – w AZS Koszalin. Nie wiadomo, co z Danielem Wallem. Do Siarki przyszli Krzysztof Jakóbczyk oraz Michał Musijowski.
– Zostają też Jakub Patoka, Piotr Pandura i wychowankowie. Rozmawiamy też z dwoma, trzema Polakami, zobaczymy, co z tego wyjdzie – mówi Pyszniak.
– Będziemy też na pewno szli w trzech, a może czterech obcokrajowców, nie tylko zza oceanu, ponieważ są tańsi od Polaków, którzy żądają kwot astronomicznych, a – to moje prywatne, skromne zdanie – nie są warci tych pieniędzy, jakie niektóre kluby im płacą.
– Będzie dziewięciu, może 10 graczy, oby tylko kontuzje nas ominęły – stwierdził Pyszniak. – Z pustego i Salomon nie naleje, jest pieniędzy tyle, co jest. Chyba, że coś się urodzi, ale wątpię. Nic więcej nie wymyślimy. Cieszmy się, że mamy ekstraklasę w Tarnobrzegu, nie takie miasta nie mają, Legia Warszawa nie weszła.
– Budżet oczywiście spełniamy. Na papierze wygląda to tak, że do tego, ile warta jest hala, za którą nie płacimy oraz transport, z którym nam pomagają firmy, dochodzi gotówka, którą mamy. Ta kwota jest mniej więcej zbliżona do tego, co powinniśmy mieć.
– Nie jest to żadne 2 miliony, absurdalne jakieś kwoty, jak niektórzy mówią, tylko jest 1,5 miliona netto. Ale do tego miasto nam pomaga, za co jesteśmy wdzięczni, dając halę i mamy sponsora na transport – biorąc do kupy, to jest ponad 500 tysięcy. Pieniądze, których nie ma, one w teorii niby są.
– Inne kluby to płacą – za treningi, za hale. Dostają pieniądze z miasta, a potem oddają je z powrotem płacąc za halę – mówi Pyszniak.