fot. Andrzej Romański / plk.pl
Mantas Cesnauskis postawił na zgoła inną pierwszą piątkę. W niej zabrakło Michaela Caffey’a i MaCio Teague’a. To pierwszy taki zestaw w tym sezonie! Wynik z początku spotkania sugerował jednak, że nie był to najlepszy pomysł. Uwaga – Donatas Sabeckis w ciągu niecałych czterech minut popełnił… cztery straty! Po tej czwartej trener Mantas Cesnauskis sięgnął po przerwę na żądanie. Nie miał więcej cierpliwości i ściągnął Litwina z boiska. I to akurat była dobra decyzja!
Z każdą kolejną chwilą mecz układał się Czarnym coraz bardziej. A zaczęło się naprawdę nieprzyjemnie – w pewnym momencie było nawet 9:21. Gospodarze zaczęli jednak łapać rytm i odrabiać straty. Dobrze radził sobie nawet Benas Griciunas, choć wydawało się, że w pojedynku z Mate Vuciciem, bęzie wyglądał raczej mizernie. Gospodarze jeszcze przed zmianą stron objęli prowadzenie!
Jak się okazało – to była dopiero zapowiedź. Tempo nadał Kohs z Michalakiem, trafiając za trzy, a pozostali podtrzymali kapitalną serię. Z 42:40 do 57:42! To mocno wpłynęło na dalszą część rywalizacji. Problem pojawił się dopiero w momencie, gdy Benas Griciunas zaczął odczuwać ból prawdopodobnie w nadgarstku. Wówczas pojawiła się myśl: co dalej? W końcu granie zarówno bez niego, jak i Leończyka, byłoby mocno utrudnione.
I choć różnica między dwoma ekipami wynosiła ok. 20 punktów, to mecz nie przestawał nas nudzić. W końcu chyba wszyscy pamiętamy, co działo się podczas końcówki poprzedniego starcia tych drużyn. Tym razem jednak do powtórki nie doszło. Arik Smith miał ogromny kłopot ze skutecznością rzutów, a Goran Filipović też nie mógł robić wszystkiego. Torunianie brali na siebie trudne rzuty albo nie trafiali z całkiem odpowiednich pozycji. W końcówce obaj szkoleniowcy wpuścili na parkiet młodych zawodników. Finalnie – 90:65 na korzyść Czarnych, którzy wygrali dziewiąty mecz w tym sezonie.
Najlepszym punktującym słupszczan był Michał Michalak (20), a jego celne trójki były szczególnie istotne, gdy Czarni odskakiwali przeciwnikom. Z kolei Benas Griciunas zanotował double-double: 10 oczek, 16 zbiórek. Po drugiej stronie 17 punktów Gorana Filipovicia do nich dołożył również aż 7 strat.