Nowy sezon, nowe przepisy i trochę inne spojrzenie sędziów. Zmiany kibicom, zawodnikom i innym arbitrom objaśnia Jakub Zamojski, znany sędzia międzynarodowy.

To są buty LeBrona Jamesa – możesz w nich zagrać! >>
Rozmowa ukazała się w “Pulsie Sezonu”, czyli skarbie kibica na sezon 2018/19 – całość wydawnictwa TUTAJ >>
Jan Delmanowski, Panie Jakubie, od nowego sezonu zmiany – zacznijmy może od zmiany kary za orzeczony faul techniczny. Od nowego sezonu mamy 1 rzut wolny, prawda?
Jakub Zamojski: Tak, mamy 1 rzut wolny. Przepis wygląda tak samo jak w NBA. Przerywamy grę, dajemy 1 rzut i wracamy do punktu, w którym byliśmy.
Czyli na przykład: jeżeli drużyna A ma piłkę i zawodnik tej drużyny dostaje faul techniczny, przerywamy grę, zapisujemy mu ten faul techniczny, a drużyna B wykonuje 1 rzut. Drużyna A ponownie dostaje piłkę z taką ilością sekund na zegarze czasu akcji jaką mieli.
Czyli po prostu dogrywamy akcję do końca i zegara w żaden sposób wówczas nie modyfikujemy?
Jeżeli jest to faul techniczny drużyny posiadającej piłkę, wtedy nic nie zmieniamy. Jeśli mamy faul techniczny dla zawodnika drużyny przeciwnej wówczas oczywiście kasujemy zegar odpowiednio do 14 lub 24 sekund, w zależności od tego skąd wznawiamy grę.
Jest to dobra zmiana, kara za techniczny jest mniejsza. Z jednej strony drużyna zawsze będzie karana jednakowo i mniej dotkliwie w porównaniu do poprzednich przepisów. Z drugiej strony, sędziom łatwiej będzie karać nieodpowiednie zachowania, których nikt nie chce w koszykówce.
Zmieni się też sposób myślenia w kwestii momentu popełnienia faula technicznego. Do tej pory musieliśmy ustalić kolejność wydarzeń i odpowiednio je ukarać. Teraz faul techniczny jest poza kolejnością, czyli od razu wykonujemy za niego rzut wolny, a dopiero później zaczynamy administrować pozostałe kary.
Jeżeli będzie faul techniczny między rzutami wolnymi, wtedy przerywamy administrowanie tych rzutów, wykonujemy 1 rzut za faul techniczny i wracamy do miejsca w którym przerwaliśmy.
Mamy też pewną zmianę dotyczącą bójki i orzekanych kar…
Zostały rozgraniczone zachowania zawodników rezerwowych i osób towarzyszących, wychodzących ze strefy ławki. Do tej pory, wszyscy, którzy wychodzili, bez względu na to co robili, byli karani wyrzuceniem do szatni, a trener otrzymywał jedno przewinienie techniczne.
Wprowadzono rozgraniczenie na osoby, które wychodzą ze strefy ławki i nie uczestniczą aktywnie w tej bójce (nadal zostają zdyskwalifikowane i odesłane do szatni, a trener otrzyma za nich jedno przewinienie techniczne) oraz osoby, które wychodzą ze strefy ławki i aktywnie uczestniczą w bójce.
Każda osoba a ławki uczestnicząca w bójce zostanie zdyskwalifikowana, a drużyna przeciwna otrzyma dwa rzuty i posiadanie piłki za każdą z nich. Na przykład, za 2 osoby, które tylko wyszły ze strefy i za 5 osób uczestniczących w bójce drużyna przeciwna dostanie 1 rzut za faul techniczny trenera oraz 10 rzutów wolnych i piłkę do wprowadzenia.
Oczywiście w bójce z definicji uczestniczą dwie drużyny, a ewentualne kary wzajemnie się kasują, więc jeśli druga drużyna ma być ukarana rzutem za faul techniczny trenera oraz sześcioma rzutami za trzech rezerwowych uczestniczących w bójce, to w efekcie rzutów wykonamy tylko 4.
Ta zmiana w przepisach może wpłynąć na zachowanie osoby wybiegającej w emocjach ze strefy ławki, aby przemyślała, czy faktycznie warto włączać się w bójkę.
Przy okazji doprecyzujmy jedną rzecz – zmianę miejsca, z którego wprowadzana jest piłka. Nie będzie to już linia środkowa, ale pole ataku i w dodatku zegar czasu akcji ustawiamy na 14 sekund, tak?
Generalnie, poza rozpoczęciem kwarty, wszystkie wprowadzenia piłki są z pola ataku. Po faulu niesportowym, dyskwalifikującym, przeniesieniu z pola obrony na pole ataku i zawsze 14 sekund. Śladem amerykańskich przepisów, skracamy akcję, co spowoduje wzrost liczby akcji ofensywnych.
MID SEASON Sale – najlepszy moment na koszykarskie zakupy! >>
Właśnie, mam wrażenie, że największa zmiana i chyba też najbardziej problematyczna dla kibiców, dotyczy zegara czasu akcji…
Tak, ale to są dobre zmiany. Przyspieszamy akcję, uatrakcyjniamy koszykówkę, to powinno się spodobać kibicom. Zawodnicy i trenerzy muszą się zapoznać ze zmianami, żeby dostosować grę do ilości czasu.
Duża zmiana natomiast dotyczy pierwszego posiadania piłki na polu ataku – po błędzie drużyny na jej polu obrony, na przykład po wyjściu piłki na aut, przeciwnik dostaje piłkę na swoim polu ataku i jest to jego pierwsze posiadanie piłki, wtedy ustawiamy zegar czasu akcji na 14 sekund…
…a nie 24 sekundy, jak dotychczas.
Dokładnie. Tutaj przykład z meczu Arka Gdynia – Barcelona. Zawodnik Arki popełnił faul ofensywny na swoim polu obrony, Barcelona dostała piłkę do wprowadzenia na swoim polu ataku, jest to nowe posiadanie, ale tylko 14 sekund na rozegranie akcji.
Jasne. A co w przypadku popełnienia błędu powrotu piłki na pole obrony? Popularnie zwanego “błędem połowy”. Czy wtedy drużyna, która otrzyma piłkę na swoim polu ataku, również ma 14 sekund na akcję?
Tak.
Czyli, upraszczając, kluczowe jest miejsce wprowadzenia piłki – jeśli będzie to pole ataku, to zawsze mamy 14 sekund?
Tak, ale tylko w przypadku wprowadzania piłki spoza boiska. Przy przechwycie na polu obrony będzie to 24. Ciekawym przypadkiem może być błąd przy podrzucie sędziowskim na rozpoczęcie meczu. Błąd zawodnika skaczącego do piłki, czyli błąd na jego polu obrony. Drużyna przeciwna dostanie piłkę do wprowadzenia na polu ataku. Mecz jeszcze się nie rozpoczął, zegar czasu gry wskazuje 10:00, natomiast zegar czasu akcji tylko 14 sekund.
To ciekawe, czyli nowe posiadanie na polu ataku to 14 sekund…
Tak, a na przykład kontynuacja posiadania oznacza, że dogrywamy tyle, ile wskazuje zegar. Na przykład, po wybiciu piłki na aut przez przeciwnika przy podaniu z pola obrony na pole ataku. Drużyna dostaję piłkę do wprowadzenia na polu ataku, ale de facto kontynuuje swoje posiadanie. Dogrywamy według zegara czasu akcji.
Natomiast jeśli przeciwnik złapałby podanie, ale potem stracił piłkę, to jest to nowe posiadanie na polu ataku, a więc 14 sekund.
To duże wyzwanie dla sędziów funkcyjnych – żeby zarządzać zegarami…
Według mnie, duże wyzwanie jednak dla sędziów boiskowych, którzy muszą kontrolować to co się dzieje na boisku, a nie zawsze sędziowie funkcyjni widzą dokładnie, co się stało. To duża rola sędziów boiskowych, żeby jednak także to kontrolować.
Czy nie mają racji ci, którzy widzą w tej zmianie niejako umniejszenie nagrody dla drużyny, która wymusza pressingiem błąd przeciwnika? Zamiast 24 sekund dostaną tylko 14 sekund na akcję…
To jest chyba wystarczająca liczba sekund, żeby rozegrać dobrą akcję na polu ataku. Jeśli wywalczyliby piłkę na polu obrony, to mieliby dodatkowych 8 sekund na przeprowadzenie piłki na pole ataku. Natomiast 14 sekund na samo rozegranie akcji z pola ataku jest chyba wystarczającą ilością czasu.
Chodzi właśnie o to, żeby akcji było więcej, żeby były szybsze, a nie żeby grać pełną, długą akcję na polu ataku. Koszykówka się zmienia, jest coraz szybsza, a przepisy wspierają taki kierunek.
Najmniej chyba kontrowersyjna i problematyczna zmiana to z kolei ta dotycząca sytuacji rzutu sędziowskiego, gdy piłka zatrzymuje się na podpórkach obręczy. Zegar czasu akcji ustawiamy odpowiednio na 14 sekund lub 24…
Tutaj przepis w końcu spotkał się z pratyką. To było ciężkie do zrozumienia dla kibiców, trenerów i zawodników, że piłka która zatrzymała się pomiędzy obręczą a tablicą, według przepisów nie dotknęła obręczy. Na szczęście przepis został zmieniony.
Jasne. A co ze zmianą definicji kozłowania? To chyba bardziej pod rozgrywki euroligowe, bo nie przypominam sobie zbyt wielu sytuacji w PLK, w których zawodnik celowo odbija piłkę od tablicy, a następnie robi wsad… To chyba zmiana dla rozgrywek na najwyższym poziomie?
Nie, dlaczego? Nikt tak nie robił, bo było to nielegalne, więc nikt tego nie trenował. Też ten przepis nie jest do końca jasny, bo nie chodzi tylko o wsadzenie piłki do kosza. Czekamy na oficjalne interpretacje, czy zawodnik może tę piłkę złapać tylko w powietrzu, czy może z nią wylądować. Jeszcze poczekajmy z zagłębianiem się w szczegóły.
Na mistrzostwach świata w Japonii, w bodajże 2006 roku, zawodnik Papaloukas z Grecji, chyba w meczu z Amerykanami, był szczelnie broniony pod koszem przez dwóch wyższych graczy i nie miał za bardzo co zrobić, droga do kosza była zablokowana, nie było komu podać, czas się powoli kończył.… Papaloukas odbił piłkę od tablicy, obiegł tych dwóch wysokich zawodników, złapał piłkę i zdobył punkty. Były to Mistrzostwa Świata, sędziowie znali przepisy i nie zaliczyli tych punktów. Dzisiaj byłaby to akcja legalna, więc podejrzewam, że takie sprytne zagrania będzie można też spotkać w żeńskim baskecie. O ile oczywiście zawodniczki dowiedzą się o tym odpowiednio wcześnie i zdołają przećwiczyć takie akcje na treningach.
To są buty LeBrona Jamesa – możesz w nich zagrać! >>
Odbicie od tablicy nie jest kozłowaniem. Czyli po zakończeniu kozłowania wciąż mogę odbić piłkę od tablicy, oszukując przeciwnika, który mnie kryje, obiec go, złapać piłkę i zdobyć punkty?
Nie chciałbym wchodzić jeszcze w szczegóły, tak jak mówiłem, czekamy jeszcze na ostateczne interpretacje.
Ostatnia kwestia odnośnie przepisów, może dla kibiców nie stanowi jakiejś istotnej zmiany, ale ona jest dla mnie ciekawa z sędziowskiego punktu widzenia. Chodzi o definicję faula obustronnego. Teraz muszą być to faule za które kary są jednakowe, czyli eliminujemy możliwość, że jeden faul jest faulem zwykłym, a drugi niesportowym. Tu też zmiana, prawda?
Tak, to jest zmiana nie tyle ciekawa, co mająca swoją historię. Dwa, trzy lata temu wszystkie faule, które następowały między dwoma zawodnikami były faulem obustronnym.
Był do niedawna taki zapis w interpretacjach, który mówił, że jeżeli dwóch zawodników fauluje się nawzajem i nawet jeśli jeden faul jest faulem zwykłym, a drugi niesportowym, to jest to faul obustronny, czyli w praktyce nie wykonujemy za to kar.
Potem FIBA wyeliminowała ten zapis z interpretacji, więc jeśli w takiej sytuacji jeden zawodnik fauluje “normalnie”, a drugi niesportowo, to są to dwa oddzielne faule i należy za nie przyznać odpowiednie kary.
Miałem taką sytuację na meczu Gran Canarii, który się skończył po trzech dogrywkach, gdzie w drugiej dogrywce zawodnik kozłujący został sfaulowany(zwykły faul, bez rzutów), a następnie w odwecie uderzył zawodnika obrony łokciem w twarz (faul niesportowy). Bardzo dużo czasu zmarnowaliśmy, zanim przekonałem swojego partnera, że nie możemy tego uznać za faul obustronny, tylko dwa osobne faule.
Było coraz więcej sytuacji, w których po faul zwykłym zawodnicy oddawali łokciem przeciwnikowi. FIBA postanowiła zmniejszyć szanse na wystąpienie w takich sytuacjach faula obustronnego, a faule mają być karane adekwatnie do wykroczenia.
Przepis wygląda teraz tak, że mamy faul obustronny tylko wtedy, jeśli są to faule w tym samym czasie, popełnione przez dwóch zawodników przeciwko sobie, czyli tak jak dotychczas, ale kary muszą być takie same.
Problem jest w tym, że w pierwszej minucie kwarty, faul, który potraktujemy jako obustronny, w ósmej minucie, gdy jedna drużyna jest na bonusie, obustronnym już nie będzie. Będą to dwa osobne faule, bo za jeden z nich zostają przyznane dwa rzuty a za drugi będzie piłka z boku.
Co więcej, zacznie mieć znaczenie, czy w bonusie jest drużyna, która jest w ataku, czy ta, która jest w obronie. Jeśli obie drużyny są w bonusie, to zawodnik w ataku dostanie dwa rzuty, a zawodnik w obronie już nie. Czyli znowu nie jest to sytuacja faula obustronnego.
Moim zdaniem, ten przepis jest bardzo nieczytelny, trudny dla sędziów, bo będziemy musieli wziąć pod uwagę wiele aspektów. Chyba lepiej, gdyby się w ogóle wyeliminowało faul obustronny i gwizdało każdy faul z osobna, a tylko kary jednakowe eliminowało. To chyba do tego tak naprawdę prowadzi. Myślę, że w następnych zmianach przepisów faul obustronny zniknie.
Faktycznie, teraz dostrzegam problem jeśli jedna z drużyn jest na bonusie. Powiedzmy, że dajemy szybki gwizdek w klasycznej sytuacji walki wysokich pod koszem. Jeden pcha, drugi trzyma, gwiżdżemy faul obustronny po czym patrzymy na tablicę i to nam zmienia całą sygnalizację i procedurę…
Tak… Może interpretacje inaczej to jakoś ujmą i może będą jakieś ciekawe rozwiązania.
Zobaczymy…
Mogę jeszcze dodać jedną ciekawostkę, którą wyczytałem w interpretacjach, rozczarowującą chyba dla niektórych kibiców grających w koszykówkę. Niektórzy zawodnicy, bawiący się koszykówką, mają zagrywkę polegającą na zamarkowaniu podania poprzez złapanie piłki kolanami. Oszukują w ten sposób obrońcę a potem wyjmują piłkę i podają ją w drugą stronę.
Przyznam, że przygotowując się do wywiadu wyczytałem to w interpretacjach. To będzie teraz błąd.
Tak, to jest błąd. To jest teraz tzw. „fake pass” i to jest błąd. Ciekawostka, bo zwykle było to stosowane na meczach gwiazd i w amatorskich ligach, i nikt się nad tym specjalnie nie zastanawiał, bo w profesjonalnej koszykówce to się nie zdarzało. Teraz jest to zapisane w przepisach jako zagranie nielegalne. Co oczywiście jest logiczne, bo przecież nie wolno grać w koszykówkę nogami.
Rozmawiał Jan Delmanowski, @PulsBasketu
MID SEASON Sale – najlepszy moment na koszykarskie zakupy! >>