Środkowy Wizards ma za sobą najgorszy miesiąc od lat – w grudniu notował po 6,8 punktu, miał tylko 48 proc. z gry. – Czuję bardzo mocno, że mój czas w NBA jest na finiszu – mówi.
Buty Kevina Duranta – świetne modele, atrakcyjne ceny >>
Marcin Gortat, „Polska Maszyna” do double-double (236 w karierze, jeszcze w poprzednim sezonie średnio 10,8 punktu oraz 10,4 zbiórki), obecne rozgrywki ma najsłabsze od czasu transferu z Orlando Magic w 2011 roku – gra najkrócej (choć wciąż 27,1 minuty w meczu), zdobywa najmniej punktów (8,6), zbiera najmniej piłek (8,2). Skuteczność z gry (dobre 53,2 proc.) też należy do najniższych w karierze.
Grudzień pod każdym względem był jeszcze gorszy. Coraz częściej widać, że w wieku blisko 34 lat (tyle będzie miał za sześć tygodni) Gortat nie jest w stanie harować na boisku tak, jak to robił w poprzednich sezonach. Słychać też, że mentalnie jest już trochę na drodze do końca kariery w NBA.
– Nie mam już w sobie tej radości i żaru, które były we mnie jeszcze kilka lat temu – przyznał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, komentując swoje słowa z „Newsweeka”, w którym stwierdził: – Koszykówka przestała być pasją, a stała się zawodem, który trzeba wykonywać jak najbardziej porządnie.
Słowo „porządnie” wciąż do jego gry pasuje, ale w ostatnich meczach to już nie jest ta do bólu efektywna solidność z poprzednich lat. W tym sezonie Gortatowi zdarzały się mecze bez trafienia z gry, z dorobkiem ledwie 2 punktów czy 4-5 zbiórek.
A także niewielu minut – 19, 18, 15. – Prawdą jest, że gram mało. Najmniej, od kiedy zacząłem występować w Phoenix. Ostatnio kilka razy zdarzyło się, że uzbierałem po ledwie kilkanaście minut, bo wchodziłem na pierwszą kwartę, potem na ławkę, wchodziłem w trzeciej i na tym koniec. Nie mogę wtedy spróbować pomóc drużynie tyle, ile bym chciał – mówi Gortat w „Przeglądzie”.
W swoim 11. sezonie w NBA były reprezentant Polski odczuwa nie tylko fizyczne i mentalne zmęczenie, ale też – coraz bardziej – ewolucję koszykówki, która najbardziej dotyczy środkowych. – W NBA czas centrów grających w ten klasyczny sposób, jak ja, już się skończył. Nie stawia się na nich, nie ustawia pod nich taktyki. Ostatnio, gdy biorę się za rzucanie, po prostu piłka nie chce wpadać do kosza. Gdy już ją dostanę, bardzo chciałbym się przełamać i nie mogę. Na punkty mogę liczyć właściwie tylko z dobitek.
– Naprawdę czuję bardzo mocno, że mój czas w NBA jest już na finiszu – mówi Marcin Gortat. Jego pięcioletni, podpisany w lipcu 2014 roku kontrakt, wygasa po zakończeniu przyszłego sezonu.
ŁC
Buty Kevina Duranta – świetne modele, atrakcyjne ceny >>