PRAISE THE WEAR

Znamy pierwszego finalistę! King Szczecin powalczy o obronę mistrzowskiego tytułu

Znamy pierwszego finalistę! King Szczecin powalczy o obronę mistrzowskiego tytułu

King Szczecin po raz trzeci górą nad Spójnią i melduje się w finale, gdzie będą walczyć o obronę tytułu. Ostatni mecz tej derbowej rywalizacji dla szczecinian (88:75), Spójnia zagra o trzecie miejsce.

fot. Andrzej Romański/plk.pl

King znów obronił swój parkiet i prowadził w serii 2-0, z kolei Spójnia znów zaczęła od dwóch wyjazdowych porażek. Teraz zasadnicze pytanie – czy ekipa Arkadiusza Miłoszewskiego już dziś postawi kropkę nad “i”, meldując się w wielkim finale, czy jednak stargardzianie przedłużą rywalizację derbową o co najmniej jedno spotkanie. Od pierwszego gwizdka spora dawka walki i determinacji w obronie z dużą dozą gry indywidualnej, nieraz jednak skutecznej! Efektowna kontra w wykonaniu duetu Brown & Gordon, z drugiej strony dwie niesamowite “trójki” Avery’ego Woodsona to tylko przedsmak tego, co nas czekało tego wieczoru w OSiR Stargard.

Gospodarze wiedzieli, że dziś nie mają już nic do stracenia – albo choć raz jeszcze zagrać z mistrzem Polski, albo zagrać “finał pocieszenia” o brązowy medal. O każdą bezpańską piłkę rzucali się na parkiet, na desce próbowali swoich sił. Koszykarze ze Szczecina dominowali w strefie podkoszowej, po pierwszej odsłonie mieli już 5 zbiórek w ataku – pod koniec kwarty, gdy “Biało-bordowi” z poświęceniem walczyli o kolejne posiadanie, goście za każdym razem z dużym sprytem przejmowali piłkę i do skutku rzucali do kosza. Finalnie rzutem zza łuku ukarał ich Andy Mazurczak, czym niejako napędził zespół.

Bardzo dużo świeżości, a przede wszystkim za tym idącą jakość, wniósł dziś Przemysław Żołnierewicz z ławki rezerwowych. Tak wyszło, że polski skrzydłowy miał sporo okazji do gry z o wiele mniej fizycznymi rywalami od siebie, co bezbłędnie wykorzystywał. Podczas pierwszego wejścia w niecałe siedem minut zanotował 7 punktów oraz 5 (!) asyst. Spójnia złapała zadyszkę, skuteczność z dystansu pozostawiała wiele do życzenia, a King małymi kroczkami, po cichu, dzięki skutecznej grze, zbudował po kilkunastu minutach już 14 “oczek” zaliczki.

Tyle że szczecinianie na kolejne punkty musieli czekać ponad cztery minuty. Zaczęli w prostych sytuacjach tracić piłki, z otwartych pozycji przestali trafiać, a kosz Spójni wręcz zastawił jeden z lepszych defensorów Orlen Basket Ligi, Wesley Gordon. I wydawać by się mogło, że Spójnia jeszcze w tej samej kwarcie ma szansę na odrobienie strat, ale świetna defensywa tym razem nie napędziła ich do ataku, w tym czasie do swojego dorobku punktowego dodali zaledwie 4 “oczka” – przez całą drugą część meczu dziesięć, po 20 minutach kończąc z 28 punktami. Całkowicie zgubili się w ofensywie, do szatni obrońcy tytułu schodzili, będąc coraz bliższymi gry w finale dzięki prowadzeniu 43:28.

Stargardzianie z werwą, motywacją, chęcią odwrócenia losów meczu, a zarazem serii. Choć po zdobyciu czterech punktów z rzędu na starcie drugiej połowy, King wziął sprawy w swoje ręce – “trójki” w wykonaniu Woodsona oraz Borowskiego, dwa celne rzuty wolne Udeze i zespół przyjezdnych osiągnął najwyższą, jak dotąd, przewagę opiewająca na 19 punktów (51:32). To był moment, w którym trener Sebastian Machowski musiał wyciągnąć asa z rękawa i na niego postawić – inaczej bez podjęcia ryzyka mistrz Polski przy odpowiedniej koncentracji, mówiąc kolokwialnie, dowiózł by tę wygraną do Szczecina. Ten postawił na wstawki obrony strefą, które przyniosły pożądane efekty!

Gospodarzom udało się wybronić kilka akcji, a zarazem przełamać niemoc w ataku – wyprowadzili dzieła, znów swój moment w trzeciej kwarcie miał Devon Daniels. To on, raz jeszcze w tej rywalizacji, ciągnął zespół w trudnych chwilach i raz jeszcze nie zawiódł. Drużyna z Amerykaninem zanotowała serię 11:1, zmniejszając straty do jednej cyfry. Dalej toczyła się bitwa pomiędzy Danielsem a drużyną ze Szczecina, lider Spójni w trzeciej kwarcie zdobył 11 punktów, równo z syreną trafiając jeszcze jedną “trójkę”.

King przed decydującymi 10 minutami był dziewięć punktów na plusie (60:51) i momentalnie odskoczył na różnicę 14 “oczek”. Szkoleniowiec gospodarzy poprosił o przerwę na żądanie, a po niej swoje pierwsze (!) punkty w tym spotkaniu zdobył Aleksandar Langović. Trzeba przyznać, że młody Serb po bardzo dobrej serii z Anwilem w rywalizacji ze szczecinianami po prostu zniknął. Z każdą minutą Spójnia miała coraz to mniej okazji do odniesienia zwycięstwa, pomimo kilku gorszych ekipa Arkadiusza Miłoszewskiego kontrolowała przebieg meczu i była pewna swego. Bardzo ważne punkty, także pierwsze w tym meczu, dostarczał nawet weteran Michał Nowakowski, po prostu cała drużyna stawała na wysokości zadania.

Cztery minuty do końcowej syreny, obrońcy tytułu byli już o kroczek od finału po celnej “trójce” na wprost kosza… no właśnie – kogo? Tony’ego Meiera! Amerykanin zachowuje zimną krew w tegorocznym play-off, zwłaszcza w czwartych kwartach. 16 punktów przewagi, “Biało-bordowi” desperacko szukali szans na odrabianie strat, za to King rozgrywał bardzo długie akcje, nawet kosztem błędu 24 sekund. Ostatnie chwile w tym półfinale to istna zabawa mistrzów Polski. Andy Mazurczak z wjazdem pod kosz, Matt Mobley z “trójką” i Przemysław Żołnierewicz z 5 punktami z rzędu.

Szczecinianie właśnie wygrali derbową półfinałową serię – do zera, sweep! Rywale po wyeliminowaniu najlepszej drużyny sezonu zasadniczego napisali piękną historię, chociaż mogli ją z pewnością kontynuować. Nie udało się, ale i tak wielkie brawa dla ekipy Sebastiana Machowskiego! Teraz powalczy o brązowy medal, z przegranym rywalizacji Trefl vs. Śląsk, gdzie sopocianie prowadzą już 2-0. Dziś Devon Daniels był najlepszym strzelcem stargardzian z dorobkiem 20 punktów i 6 asyst, Alex Stein dołożył 17 “oczek”.

King Szczecin grał dopiero drugi raz w historii w półfinale, drugi raz melduje się w finale! Pewne jest jedno, na pewno skończą z krążkiem na szyi – złotym lub srebrnym. Dziś zdominowali deskę, wygrywając zbiórkę 42:25, dodatkowo trafiali na fantastycznej skuteczności zza łuku (12/25, 48%). Aż pięciu zawodników zanotowało dwucyfrową zdobycz – Avery Woodson, Zac Cuthbertson i Przemysław Żołnierewicz po 13 punktów, 12 punktów i 6 zbiórek autorstwa Tony’ego Meiera oraz 11 punktów, 5 zbiórek i 7 asyst Andy’ego Mazurczaka.

George Clooney

Błażej Pańczyk

obserwuj na twitterze

Autor wpisu:

George Clooney

Błażej Pańczyk

obserwuj na twitterze

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami