PRAISE THE WEAR

Zuzanna Sklepowicz: Polki nie grają w ekstraklasie

Zuzanna Sklepowicz: Polki nie grają w ekstraklasie

– Po 6 miesiącach gry w Hiszpanii jestem bardzo zadowolona – mówi Zuzanna Sklepowicz, 22-letnia rozgrywająca, która zmieniła przed tym sezonem Basket Ligę Kobiet na AE Sedis w hiszpańskiej ekstraklasie.

Zuzanna Sklepowicz / fot. AE Sedis

W takich butach finały NBA wygrywał Kevin Durant! >>

Jan Delmanowski: Jak to się stało, że stosunkowo młoda zawodniczka z Polski ląduje w hiszpańskiej ekstraklasie?

Zuzanna Sklepowicz: Po części moja koleżanka z poprzedniego sezonu Tania Perez poleciła mi tą drużynę, grała tam przez 6 sezonów. Dała mi namiar do trenera i postanowiłam zacząć działać sama, nie miałam żadnego agenta. Stworzyłam filmik z własnymi akcjami głównie z mistrzowskiego sezonu i wysłałam maila do trenera. Tania też wspomniała o mnie dobre słowo, a w między czasie podpisałam kontrakt z agentką i dalej już ona zaczęła działać. Ale pierwsza inicjatywa wyszła ze strony Tanii, że może chciałabym spróbować.

JD: Brzmi to, jakbyś była bardzo nastawiona na wyjazd.

ZS: Tak, po poprzednim sezonie potrzebowałam jakiejś zmiany, opuszczenie Wrocławia było praktycznie pewne. Jak tylko pojawiła się tutaj chęć ze strony zespołu z Hiszpanii, to oczy mi się zaświeciły i stwierdziłam, że to było moje marzenie z młodości, żeby w przyszłości wyjechać gdzieś za granicę i spróbować swoich sił.

Po liceum miałam możliwość wyjechania do USA, ale chyba się przestraszyłam i nie podjęłam takiej decyzji. Postanowiłam wtedy, że gdy tylko pojawi się fajna oferta zza granicy to nie zawaham się i spróbuję.

JD: Jak oceniasz ten swój pierwszy wyjazd zagraniczny? Jak się tam czujesz?

ZS: Poprzedni sezon był dla mnie ciężki. Tutaj na początku nie było łatwo, nowy zespół, taktyka, inna filozofia trenera. Teraz po 6 miesiącach mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona. Rozwijam się koszykarsko, znowu wróciła mi taka chęć i radość z tej koszykówki, więc jak najbardziej uważam ten wyjazd na plus.

JD: Grając jeszcze we Wrocławiu, występy w ekstraklasie łączyłaś z grą w 1LK. W Hiszpanii też jest taki podział czy już tylko drużyna w najwyższej klasie rozgrywkowej?

ZS: U mnie w klubie jest tylko seniorski zespół i z tego co się orientuje mało zespołów ma swoje rezerwy. Tak jak w Polsce kluby ekstraklasowe mają swoje zespoły w 1LK, tak u nas raczej tego nie ma, są to osobne jednostki.

JD: Sporo dziewczyn z Hiszpanii gra w BLK. Czy Ty po tych 6 miesiącach jesteś w stanie porównać polską ligę z hiszpańską?

ZS: Mam wrażenie, że tutaj w Hiszpanii ta koszykówka jest szybsza i nie opiera się aż tak na ścisłych schematach i zagrywkach. Ciężko mi stwierdzić, która liga ma wyższy poziom. Myślę, że jest to porównywalne, może w tej chwili w BLK jest więcej gwiazd z WNBA czy samej Europy i jest to pewnie związane z pieniędzmi – chociażby w Polkowicach.

JD: Śledzisz polską ligę obecnie?

ZS: Oczywiście, każdą kolejkę.

JD: Twój faworyt do złota?

ZS: Ciężkie pytanie, myślę że mimo wszystko Polkowice. Miały słabszy moment ale myślę, że trener Kovacić tak to ustawi, że obronią ten tytuł, ale nie będzie to łatwe, bo liga jest naprawdę wyrównana.

JD: Grałaś w Łomiankach, wspomniałaś o tym, że miałaś możliwość wyjazdu do USA. Sporo polskich, młodych zawodniczek ten kierunek wybrało. Twoim zdaniem z czego wynika tak duży odpływ naszych dziewczyn za ocean?

ZS: Po pierwsze przyczyną jest to, że polskie zawodniczki nie grają w polskiej ekstraklasie. Młode dziewczyny po szkole mają ten swój „amerykański sen”, żeby wyjechać i poczuć tą koszykówkę, jaka jest za oceanem. Dziewczyny z Łomianek obserwują nasze poczynania – absolwentek. Widzą ile z nas gra i ile minut dostaje. W związku z tym szukają tej drugiej opcji, by móc dalej rozwijać się koszykarsko, grać i studiować.




JD: Patrzę na Waszą tabelę aktualną w lidze i zajmujecie wysokie czwarte miejsce. Macie jakiś cel konkretny postawiony przed drużyną w tym sezonie?

ZS: W zeszłym roku dziewczyny nie grały w play-off, więc myślę że to jest cel na ten sezon. Gram w bardzo małej miejscowości, więc po I kolejce i klub i środowisko koszykarskie było bardzo zadowolone z naszych wyników. Tak naprawdę nikt się nie spodziewał, ze zajmiemy 4. miejsce po pierwszej rundzie. Taki wynik przed sezonem brałybyśmy w ciemno.

JD: Jak z Twoją adaptacją tam na miejscu? Językowo-kulturową?

ZS: Nie miałam większych problemów. Myślę, że taką barierę językową dość szybko przełamałam, mówię tu oczywiście o angielskim, a nie hiszpańskim. Miejscowi ludzie są bardzo otwarci i pomocni, czasami nie rozumiem co do mnie mówią, więc widząc to reagują uśmiechem.

JD: Pytam Cię o to, bo masz chyba dosyć południową urodę?

ZS: Przed sezonem śmiałyśmy się z dziewczynami, że byłam wtedy najbardziej opaloną zawodniczką, więc coś w tym jest. Bardzo często sędziowie na boisku zaczynają do mnie mówić po hiszpańsku, więc coś z tą moją urodą chyba jednak jest.

JD: Jakie masz dalsze plany? Rozumiem, że kontrakt masz na ten sezon, chciałabyś zostać dłużej w Hiszpanii?

ZS: Tak, zobaczymy jeszcze, jak się to wszystko ułoży. Póki co wszystko idzie w dobrym kierunku, rozwijam się i mam z tego radość. Podoba mi się liga hiszpańska, mimo czasami dalekich wyjazdów. Organizacja też jest na naprawdę fajnym poziomie.

JD: Słyszałem, że jesteś bardzo rodzinną osobą. To Twój pierwszy taki daleki wyjazd, nie brakuje Ci najbliższych?

ZS: Bardzo mi ich brakuje, ale jestem szczęśliwa tutaj i chyba dzięki temu łatwiej mi znieść rozłąkę. Dwa razy bliscy już mnie zdążyli odwiedzić. Czasami jest ciężko, np. w święta. Tutaj w lidze hiszpańskiej nie mamy przerwy i wtedy chyba najbardziej odczułam tęsknotę. Ale tak jak mówiłam, jestem szczęśliwa, więc dajemy radę.

Jan Delmanowski

W takich butach finały NBA wygrywał Kevin Durant! >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami